sobota, 26 lipca 2014

18. One in the same, never to change

*** Izabela ***
Była już pierwsza trzydzieści. Powinnam spać, ale nie potrafiłam.. Kompletnie nie wiedziałam co robić, co myśleć. Było już tak dobrze. Dlaczego to musiało się stać? Dlaczego ona kurwa musiała umrzeć?!
Leżałam na łóżku szpitalnym, a łzy spływały mi z oczu. Nagle do mojej sali ktoś zapukał. Miałam nadzieję, że to Ross, ale po chwili puknęłam się w czoło. Miałby do mnie przyjść o tej porze?
-Proszę - odezwałam się zachrypniętym głosem. 
W drzwiach stała Magda. Zaraz, Magda? Jak? Przecież ona miała zostać w stanach.
-Iza... - powiedziała zapłakana i podbiegła do mnie, by się przytulić.
-Co ty tu robisz? - powiedziałam w jej włosy, pociągając nosem.
-Ja muszę ci coś powiedzieć... - zaczęła się trząść.
-Spokojnie, spokojnie - otarłam łzy i przeszłam do pozycji siedzącej. 
-Babcia nie... Nie umarła... Naturalnie - łzy spływały z jej oczu niczym wodospad, jej twarz była cała czerwona od płaczu.
-O czym ty mówisz? - złapałam ją za ramiona.
-Jak wy... Jak pojechałyście... Kornelia nie powiedziała babci, że lecicie... A potem był ten wypadek... Kiedy... Kiedy się dowiedziała... Dostała zawału - Magda schowała twarz w dłonie, osunęła po ścianie na podłogę i zaniosła się płaczem. 
Jej słowa nadal bębniły w mojej głowie. To wszystko przez Kornelię. Nasza ukochana babcia zmarła przez moją najlepszą przyjaciółkę! Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież Nelly mnie zapewniała, że powiedziała babci o tym, że wylatujemy. Nie, to jakaś komedia. 
Podeszłam do Magdy i usiadłam obok niej. Moje życie się zawaliło. Został mi tylko Ross i Magda. Z Kornelią nie mam zamiaru rozmawiać. Zresztą, pewnie teraz dobrze bawi się z Seleną.
-Zadzwonię do niej - powiedziałam zimno.
-Do Kornelii? Po co? - pociągnęła nosem.
Nie odpowiedziałam jej. Wybrałam numer do rudowłosej.
-Hej Iza, jak się czujesz? Wszystko dobrze? - spytała Kornelia. Poczułam łzy pod powiekami i gulę w gardle.
-Jesteś z siebie dumna?! Babcia zmarła przez ciebie! - krzyknęłam przez łzy i się rozłączyłam. Właściwie nie wiem, po co do niej dzwoniłam. Po prostu czułam taką potrzebę. 
Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam znów płakać. Wydawało mi się, że cały szpital nas słyszy. W tamtym momencie mnie to nie obchodziło.
Nagle zadzwonił mój telefon. Wiedziałam, że to Kornelia. Złapałam za komórkę i z całej siły rzuciłam nią na drugi koniec sali. Nie obchodziło mnie, czy działa, po prostu nie chciałam mieć teraz z nikim kontaktu. 
Po około godzinie usłyszałam pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to zapewne Kornelia. 
-Nawet nie waż się tutaj wchodzić! Zniszczyłaś całe moje życie! - wykrzyczałam w stronę drzwi i zaczęłam bardziej płakać.
-Do kogo mówisz? - spytała zaspana Magda.
-Przepraszam, nie wiedziałam, że zasnęłaś - pogładziłam ją po włosach.
Zobaczyłam, że ktoś naciska klamkę. 
-Słyszałaś, czy mam powtórzyć?! Nie wchodź tu, bo i tak nie masz po co! - dławiłam się łzami. Nie usłyszałam odpowiedzi, a klamka cały czas była naciągnięta. Lekko uchyliłam drzwi, a za nimi zobaczyłam chłopaka. Miał brązowe, postawione do góry włosy i takiego samego koloru oczy. 
-Ja... Przepraszam, myślałam że ktoś inny dobija się do mojej sali - otarłam szybko łzy.
-Nic się nie stało. Usłyszałem płacz i stwierdziłem, że coś jest nie tak. Mam na imię Piotrek - wyciągnął rękę w moją stronę, a ja ją uścisnęłam.
-Iza - próbowałam się uśmiechnąć, ale chyba to nie wyszło.
-Dlaczego płaczesz? - wyglądał na zmartwionego.
-Nic ważnego - skłamałam.
-Skoro płaczesz, to musi być ważne - powiedział, patrząc mi głęboko w oczy.
-No dobrze. Wejdź - otworzyłam szerzej drzwi, a chłopak wszedł do środka i usiadł na łóżku. Jego wzrok zatrzymał się na Magdzie.
-Myślałem, że to sala dla jednej osoby - spojrzał na mnie pytająco.
-Ee... Tak. To moja siostra, Magda - powiedziałam i wskazałam jej dłonią, by wstała.
-Miło mi, Piotrek - uśmiechnął się i uścisnął jej dłoń - Więc... Co się stało?


*** Ross ***
Myślałem, że się przesłyszałem. Czy Ellington właśnie kazał Natalii mnie pocałować? Czy on nie zdaje sobie sprawy, że mam dziewczynę? 
-W policzek - złagodziła Rydel, uderzając przy tym Ratliffa w głowę. Nie musiałem patrzeć na Natalię by wiedzieć, że się zarumieniła, jednak nie odezwała się. Nawet się nie zorientowałem, kiedy poczułem jej ciepłe usta na moim policzku. Byłem pewien, że jestem czerwony jak burak. Miałem nadzieję, że po wyjściu Natalii nikt nie będzie o tym wspominał.
-No dobra, gramy dalej? - spytał Ellington. Wszyscy oświadczyli, że są zmęczeni i chcą iść do swoich pokoi. Wszyscy oprócz mnie i Natalii, rzecz jasna. Po kilku minutach moje rodzeństwo i Ell wyszli z pokoju. 
-Jesteś zmęczona? - spytałem Natalii.
-Nie, wyspałam się już w dzień - odpowiedziała uśmiechnięta. 
-Więc porozmawiajmy - zaproponowałem. - Czy jutro będziesz chciała ze mną odwiedzić Izabelę?
-Oczywiście, że tak - potwierdziła, na co się ucieszyłem. - Musi być jej ciężko ze śmiercią swojej... Eh, nieważne - spuściła głowę, a ja znów wiedziałem, że będzie płakać.
-Natalia - chwyciłem jej podbródek i uniosłem, by spojrzała na mnie - Wiem, że ci ciężko. Bardzo ci współczuję. Ale wyobraź sobie, że twoje mama patrzy teraz na ciebie z góry. Ona nie chce, żebyś płakała. Ona chce, żebyś była silna. Żebyś nie poddawała się. A potem, gdy spotkacie się tam, na górze, ona powie ci, że jest z ciebie dumna, bo nigdy nie zwątpiłaś w swoje siły. Zaufaj mi, ona nadal cię kocha, ona zawsze będzie z tobą. Będzie tutaj - wskazałem palcem na jej serce.
-Ross, to było piękne - przytuliła się do mnie. - Masz rację, powinnam być silna. Ona na pewno na mnie teraz patrzy, na pewno słyszała, co powiedziałeś, i myśli sobie, że jesteś cudowną osobą i naprawdę dobrze się mną opiekujesz - powiedziała z prawdziwym uśmiechem, patrząc głęboko w moje oczy.
-Naprawdę tak myślisz? - spytałem jej.
-Co myślę? - wydawała się być zdezorientowana.
-Że dobrze się tobą opiekuję - odpowiedziałem z uśmiechem.
Dziewczyna chwilę myślała, aż w końcu zdecydowała się odezwać.
-Tak. Jesteś jedyną osobą, która mną się tak dobrze opiekuje. Mam przyjaciółki, które są wspaniałe, ale przyjaciel jako chłopak, to całkiem coś innego. To coś wspaniałego - przyznała. Ona nazwała mnie swoim przyjacielem. To tak wiele dla mnie znaczy.
-A tata? Czy on się tobą nie zajmuje? - miałem nadzieję, że nie będę żałował tego pytania.
-Mój tata co kilka dni wyjeżdża w delegacje. Nie mam rodzeństwa, dotychczas zostawałam w domu z mamą, ale teraz... - spuściła głowę, ale przypominając sobie moje słowa, szybko ją podniosła. - Teraz będę zostawała sama. 
-Och. A czym się interesujesz? - próbowałem zmienić temat.
-Bardzo lubię pomagać, śpiewać  i tańczyć. W dzień, kiedy pierwszy raz cię spotkałam, miałam iść do schroniska by wesprzeć zwierzęta, ale to była moja jedyna okazja by cię zobaczyć, oprócz koncertu oczywiście - uśmiechnęła się. Nie przypuszczałem, że pomaga w schronisku. To kochane. 
-Kim chciałabyś zostać w przyszłości? - spytałem zamyślony.
-Jeszcze nie wiem, ale wydaje mi się, że psychologiem - odpowiedziała, podpierając się łokciami na moim łóżku.
-Nadajesz się - powiedziałem, przymykając oczy.
-Ross, widzę, że chce ci się spać, nie jestem ślepa - zaśmiała się. - Śpij, ja nie ucieknę.
Położyłem się obok niej na łóżku, twarzą do niej. Nie mogłem zasnąć, ale chciałem, żeby role się odwróciły i udawałem, że śpię. Natalia zgasiła światło i włączyła lampkę nocną, zapewne bym mógł łatwiej zasnąć. Słodkie. 
Poczułem, że kładzie się z powrotem obok mnie. Po chwili zaczęła bawić się moimi włosami. Delikatnie je przeczesywała, a potem robiła mi przeróżne fryzury.
-Irokez - powiedziała sama do siebie, a potem zaczęła się cichutko śmiać. Ledwo powstrzymałem się, by nie wybuchnąć śmiechem.
Po chwili zrobiło się cicho. Poczułem jej oddech blisko mnie. Delikatnie pocałowała mnie w policzek, a potem wyszeptała mi do ucha krótkie 'Dziękuję'. Następnie zamknęła oczy i więcej się nie odezwała. 
-Nie ma za co - odpowiedziałem szeptem, jakby w nadziei, że mnie usłyszy.

____________________________________


piosenka z tytułu: On The Line

8 komentarzy:

  1. Coś się kroi między Natalią, a Rossem, ale on tak nie może! Co z Izą? Przecież ona ma tylko jego i Magdę! On nie może jej zranić. O nie, nie, nie!
    Ogółem rozdział świetny. Kocham Twojego bloga. Oczywiście czekam na next
    Całuski
    ~Julia~

    OdpowiedzUsuń
  2. Poważnie?! Kornelia nie powiedziała pani babci, że dziewczyny lecą?! Co za nieodpowiedzialność! Dawaj mi ją tu, przywalę jej!
    Piotrek. Czuję, że pozostanie na dłużej i coś zmieni w życiu głównych bohaterów.
    Ross jest taki uroczy w towarzystwie Natalii, że aww *.* Dobrze, że pocałunek miał być w policzek, uff. Ta para bardzo dobrze się dogaduje, a ja powoli przekonuję się do polskiej fanki blondyna.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :D Pewnie będzie coś między Natalią i Rossem. Zapowiada się ciekawie :-) Pozdrawiam //Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahh, jaka słodka końcówka *.* http://the-story-of-auslly.blog.pl/chapter-twenty-try-cry/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mysle ze bd tak ze Piotrek i Iza bd razem albo Piotrek i Magda. Ale Ross nie moze byc z Natalia!! Poszantazuje cie teraz xD jak bd Ross i Nat razem, nie bd czytala wiecej bloga. Jak nie bd to bd czytac <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Y, czemu ja wcześniej nie skomentowałam? XD no nieważne. Grunt, że rozdział super! Końcówka piękna :3
    http://the-story-of-auslly.blog.pl/chapter-twenty-try-cry/

    OdpowiedzUsuń

  7. Hej kochanie. Zapraszam do mnie na opowiadanie o R5 dopiero zaczynam
    http://easy-lovee.blogspot.com/?m=1
    Przepraszam za spam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przez przypadek wpadłam na tego bloga i po przeczytaniu jednego rozdziału zakochałam się w tym blogu. Jesteś bardzo utalentowana i mam nadzieję że dalej będziesz mnie oczarowywać tak cudownymi rozdziałami jak ten *-*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy ;)