*** Ross ***
Nie zdążyłem zejść z łóżka, kiedy do pokoju weszły Selena i Kornelia.
-Yyy... - brunetka była bardzo zaskoczona.
-Selena Gomez? - zdziwiła się Natalia.
-Selena Gomez? - zdziwiła się Natalia.
-To my może wpadniemy później - odezwała się rudowłosa, marszcząc czoło.
-Nie! Nikt stąd nie wychodzi! - krzyknąłem i wskazałem dziewczynom kanapę, by usiadły.
-Wiem jak to wyglądało. Ale ja zaprosiłem Natalię tylko po to, żeby z nią pogadać, wyżalić się, tak po przyjacielsku... - zacząłem.
-A potem wylądowaliście w łóżku! Czy nie dość zraniłeś Izabelę?! Co ona ci zrobiła?! - krzyknęła Kornelia, ale Selena pokazała jej, żeby siedziała cicho.
-Kiedy jechałem autem, zahamowałem, a pas zranił mnie w szyję. Moja koszulka była poplamiona krwią, więc ją ściągnąłem, a potem zwyczajnie zapomniałem włożyć, potem przyszła Natalia, którą sam zaprosiłem - spojrzałem ze złością na Kornelię - Próbowałem się ubrać, ale wszedłem do łazienki, zamiast podejść do komody, zderzyłem się z Natalią i wpadliśmy na łóżko.
-Spokojnie, nie denerwuj się - odezwała się rudowłosa, co bardzo mnie zdziwiło. Od początku mnie nie lubiła i zaskoczyło mnie, że zwróciła się do mojej osoby z... szacunkiem?
-Czyli już rozumiecie? - podszedłem do komody i wyciągnąłem czystą koszulkę.
-Tak - uśmiechnęła się Kornelia.
-Ja również. Zostawić was samych? - odezwała się Selena.
-Nie, ja już muszę się zbierać - powiedziała Natalia i wstała z łóżka, ale ja ją powstrzymałem.
-Nie ma takiej opcji. Przecież jesteś tu, by posłuchać o moich problemach - zaśmiałem się - Poza tym, dopiero przyszłaś, więc i tak cię nie wypuszczę - powiedziałem, trzymając ją delikatnie za łokieć. Trochę się zaczerwieniła. No tak, muszę pamiętać, że jest moją fanką.
Chwilę później Kornelia i Selena wyszły.
-Więc, jaki jest twój problem? - uśmiechnęła się, wciąż lekko zaczerwieniona.
-Po prostu boję się... Wszystkiego. To dla mnie za dużo. Rozłąka z Izabelą, wypadek, a teraz JA mam jej powiedzieć o śmierci jej babci. To dla mnie zbyt uciążliwe. Do tego... Sam nie wiem, czy kocham ją tak, jak dawniej - ostatnie zdanie z trudem przeszło mi przez gardło, ale to prawda. Nie wiem, czy kocham ją tak, jak wtedy. Może to było zauroczenie? Sam nie wiem, nie chcę o tym myśleć.
-Nie możesz tak mówić. Jesteś jeszcze odrobinę roztrzęsiony, więc nie myślisz racjonalnie. Po prostu to wszystko wymaga czasu - poklepała mnie po ramieniu. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Nie wiem, jak to się stało, ale przez chwilę widziałem w nich ból. Nigdy nie potrafiłem stwierdzić, czy człowiek cierpi, ale przyjrzałem się jej dokładnie, i aż sam byłem zdziwiony, że nie zauważyłem tego wcześniej.
-Ładne masz oczy - odezwałem się. Stop. Co ja powiedziałem?
-Dziękuję - uśmiechnęła się, ale w jej oczach wciąż widniał smutek. Serio byłem głupi, że wcale tego nie widziałem.
-Nie to miałem na myśli, przepraszam - rany, moja twarz była zapewne bardziej czerwona niż burak.
-Nie, nic się nie stało - spuściła głowę, a z jej prawego oka spadła łza.
-Ej, co jest? - delikatnie złapałem za jej podbródek i uniosłem tak, żeby patrzyła prosto na mnie. - Nie wiem jak, ale... Widzę smutek w twoich oczach.
-Dwa dni temu zmarła moja mama - wyszeptała, przymykając oczy, dając swobodnie spływać łzom.
W tamtym momencie mnie zatkało. Naprawdę, kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć, po prostu przytuliłem ją.
-Bardzo mi przykro - wyszeptałem w jej blond włosy. Moje zmartwienia przy jej to nic.
Płakała przez jakieś pół godziny, a potem zasnęła w moich ramionach. To słodkie. Położyłem ją delikatnie na łóżku i zabrałem jej telefon. Pobiegłem do pokoju Rydel, opowiedziałem o tym, co się stało i poprosiłem, by zadzwoniła z telefonu Natalii do jej taty, żeby powiedzieć mu, że ona jest przemęczona i że zostanie u nas na noc.
-Zwariowałeś? Zabrałeś jej telefon kiedy spała? - skarciła mnie siostra.
-Izabeli też tak robiłem i nie miała pretensji - odpowiedziałem.
-Czy wy... Zerwaliście? - spytała, zaskoczona.
-Nie, ale muszę przemyśleć parę spraw. To zadzwonisz? - powiedziałem z miną słodkiego pieska.
-Czemu ty tego nie zrobisz? - uniosła jedną brew.
-Jak by to wyglądało? - wywróciłem oczami.
-Taa, racja. Daj ten telefon - odpowiedziała, a kiedy podałem jej komórkę Natalii, zniknęła w pokoju. No, czyli załatwione.
Wróciłem do swojego pokoju i usiadłem obok śpiącej Natalii na łóżku. Nie wiedziałem, czy ją obudzić. Postanowiłem, że lepiej będzie, kiedy ją powiadomię, że zostaje u nas.
-Natalia? - delikatnie nią potrząsnąłem.
-Taaa? - odpowiedziała zaspana.
-Rydel dzwoni do twojego taty, żebyś została tu na noc. Zgadzasz się?
-Naprawdę? Jeju, Ross, nie musiałeś... - uśmiechnęła się.
-Ale chciałem - zaśmiałem się.
-Ross? - zrobiła poważną minę.
-Tak?
-Dziękuję ci.
-Za co? - spytałem.
-Za wszystko - znów posmutniała.
-Zaraz będziesz mnie wyzywać... - spuściłem głowę.
-Za co? - była zdezorientowana.
-Za to! - krzyknąłem i zacząłem ją łaskotać.
-Stop... Ross! Haha, nie mogę - zaczęła krzyczeć i się śmiać.
-Mówiłem, że będziesz na mnie krzyczeć? - zaśmiałem się.
-Ross... Mam jeszcze jedno pytanie - podparła się łokciami na łóżku.
-Taak? - spytałem, szczerząc się.
-Gdzie będę spała? - zapytała poważnie.
-Ze mną... Jeśli chcesz - odpowiedziałem, trochę bojąc się odpowiedzi, bo przecież mam dziewczynę.
W odpowiedzi zobaczyłem ogromny uśmiech i wypieki na jej twarzy. Dziewczyna widząc, że jej się przypatruję, uspokoiła się.
-Pozwalam ci piszczeć i krzyczeć - zaśmiałem się.
-Na pewno tego chcesz? - spytała.
-Tak - wyszczerzyłem się.
-O MÓJ BOŻE, BĘDĘ SPAŁA W JEDNYM ŁÓŻKU Z ROSSEM LYNCHEM, DO TEGO W APARTAMENCIE CAŁEGO R5, TO SEN, TO NA PEWNO SEN! - krzyknęła, aż zabrakło jej tchu.
Kiedy krzyczała te wszystkie słowa, zanosiłem się śmiechem. Nie wiem dlaczego, ale bardzo mnie to rozśmieszyło. Była taka kochana. Aż miałem ochotę ją przytulić. A czemu miałbym tego nie zrobić? Wyciągnąłem ręce w jej kierunku i przytuliłem ją tak mocno, że nie mogła oddychać.
-AAAAAAA! ROSS LYNCH MNIE DUSI! TO NA PEWNO SEN! - krzyczała żartobliwie, a ja zacząłem śmiać się jeszcze głośniej.
W tym momencie do pokoju weszła Rydel.
-Tata Natalii... - zaczęła, ale widząc nas, zaczęła się śmiać. Do tego Natalia wyskoczyła z moich objęć, zaczęła krzyczeć i przytulać Rydel. Moja siostrzyczka zrobiła do mnie minę w stylu 'Awww, jaka ona kochana' a potem przytuliła ją najmocniej jak potrafiła.
-Widzę, że Natalia jest naszą fanką - uśmiechnęła się Delly. - Może zawołam resztę, żebyś poznała ich wszystkich? - w odpowiedzi usłyszała tylko radosny pisk Natalii, więc przyjęła to za 'tak'. - Dobrze, za chwilę będę - zaśmiała się.
_____________________________________
następny rozdział, hehe
mam nadzieję że się spodobał :D
piszcie co sądzicie
i najważniejsze pytanie
czy w jakiś sposób zmieniła się wasza opinia na temat Natalii?
to tyle xx
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
piosenka z tytułu: Aftershock
Suuuper dopiero odkryłam twojego bloga, ale już mi się podoba :D//Kaśka
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale jak czytałam ten fragment gdzie Ross łaskotał Natalię, a potem jak ona krzyczała to miałam takiego banana na twarzy. Sama nie wiem czemu. Świetny rozdział....Natalia jest niesamowitą dziewczyną. Rany, gdyby mi Ross zaproponował spanie z nim (bez skojarzeń ^^) to bym chyba umarła...na miejscu hahahaha czekam na next
OdpowiedzUsuńCałuski
~Julia~
Ps. Zaprasza do siebie na nowy rozdział R5-my-love-story.blogspot.com
Świetna długość :)
OdpowiedzUsuń"Jeśli zastanawiasz się, czy kogoś kochasz, właśnie przestałeś go kochać"
Mama Natalii nie żyje? Przykro mi.
Ale takie tragedie się zdarzają.
Wciąż uważam, że Nati może nieźle namieszać, niekoniecznie wciąż będzie słodką fanką zespołu.
A łaskotanie kogo, kto nie tak dawno wyznał, że jest półsierotą, to chyba nie najgenialniejszy pomysł.
Końcówka wesoła, co mnie nie pasuje. Ale to moje odczucia :)
Czekam na nn ^^
Fajne kiedy next
OdpowiedzUsuń