sobota, 11 stycznia 2014

3. Impreza

-Iza? - powiedział blondyn, wyraźnie smutny. Z jego twarzy można było wyczytać rozpacz. Chłopak nie mógł się pozbierać po utracie Izy. Można powiedzieć, że przeżywał to bardziej niż ona. - Tak bardzo cię przepraszam. Nie umiem żyć bez ciebie. Wszystko ci wyjaśnię - powiedział Ross.
-Bardzo chętnie posłucham - dziewczyna udawała twardą, ale z jej oczu poleciała łza. Szybko ją wytarła rękawem bluzy, by chłopak tego nie dostrzegł.
-Iza. Ja wiem, że spaprałem. Ale zacznę od początku. Po tym, jak byliśmy w parku, w dzień przed tym, kiedy zrujnował się cały mój świat, przyszedł do mnie Calum. Nie muszę ci chyba tłumaczyć, kto to. Powiedział mi, że widział cię całującą się z innym chłopakiem. Wybacz, Iza, ja wiem, że nie powinienem mu wierzyć na słowo, ale przyjaźnię się z nim od kilku lat i jeszcze nigdy mnie nie okłamał. No i... postanowiłem, że skoro ty mnie zdradziłaś, to ja też mam takie prawo... - chłopak popatrzył się na dziewczynę, myśląc, że będzie chciała powiedzieć, co o tym sądzi, ale milczała, więc opowiadał dalej. - ... no i poszedłem do takiej koleżanki, nie znasz jej, ale naprawdę nic do niej nie czuję. No, i jakoś się tak złożyło... Ja nic do niej nie czuję, przysięgam. Kocham tylko ciebie. Nikogo innego - ostatnie słowa wypowiedział ze łzami w oczach. - Dzień po tym, co się stało, Calum zadzwonił, że jednak pomylił się, że wtedy nie widział ciebie, tylko bardzo podobną dziewczynę. Ja, ja... Iza, nie potrafię powiedzieć jak bardzo żałuję, z każdym dniem kocham cię coraz mocniej i nie potrafię przestać, nie umiem bez ciebie żyć...
Dziewczyna milczała. Chłopak, widząc to, bez słowa wziął ze stolika żyletkę i przejechał kilka razy po skórze.
-Co ty wyprawiasz?! - powiedziała przerażona Iza.
-Jeśli mam żyć bez ciebie, to wolę umrzeć - powiedział spokojnie blondyn, robiąc kolejne dwa nacięcia na rękach. Z ran powoli zaczęła sączyć się krew. Iza nie wytrzymała.
-Ty idioto! Nie rób tego! Nie tnij się! Ross, wybaczę ci, tylko proszę, nie rób tego - powiedziała dziewczyna, a z jej oczu wypływały strumienie łez.
Ross odłożył zakrwawioną żyletkę.
-Naprawdę? Znowu mnie kochasz? - powiedział, wyraźnie zaskoczony.
-Nigdy nie przestałam.
Na twarzy Rossa pojawił się delikatny uśmiech. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Objął dziewczynę, jednak ta go odepchnęła.
-O co chodzi? - spytał zdezorientowany blondyn.
-Ross, ty krwawisz, jakbyś nie zauważył. Przyjdzie czas na słodkości. Trzeba to zatamować. Chodźmy do Rikera.
-Coo? Nie, nie do niego, on się domyśli, i od razu zadzwoni do rodziców... Lepiej iść do Rydel - zaproponował blondyn.
-Zgoda.
Para udała się na dół, do salonu, gdzie trwała impreza. Przy stole siedzieli Rydel i Ellington, widocznie zajęci rozmową.
-Rydel... - zaczął niepewnie Ross.
-Słucham? - odpowiedziała blondynka, nie spuszczając wzroku ze swojego rozmówcy.
-Bo ja ten... skaleczyłem się..
-Ross, co to jest?! - krzyknęła, widząc rękę brata.
-Stary, trochę dziwnie to wygląda - skrzywił się Ell.
-Kot mnie podrapał... - skłamał Ross.
-Nie mamy kota - odpowiedziała Rydel.
-No skaleczyłem się i tyle! Nie pytajcie o nic, tylko to zatamujcie, bo boli jak cholera - zdenerwował się blondyn.
Rydel poszła do łazienki po bandaż. Iza skorzystała z okazji.
-Ross, kocham cię, wiesz?
-Ja ciebie też! I nigdy nie przestanę. Tylko obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz - odparł chłopak z uśmiechem.
-Łooł, jakie słodkości, to ja sobie może pójdę... tam - powiedział Ratliff, widocznie zmieszany i odszedł.
-Będzie tak jak dawniej? - powiedziała Iza, cmokając Rossa w policzek.
-Nie. Będzie o wiele lepiej - uśmiechnął się blondyn.

*************

Na tej samej imprezie świetnie bawili się Kornelia i Riker. Siedzieli, rozmawiali, śmiali się. Jednak Riker nie miał pojęcia, że dziewczyna ma tylko szesnaście lat. Dziewczyna nie martwiła się tym, mimo iż wiedziała, że kiedyś będzie musiała podać chłopakowi swój wiek.
-O, to moja ulubiona piosenka! - Kornelia ucieszyła się.
-To może zatańczymy? - uśmiechnął się blondyn.
Para poszła na parkiet. Piosenka była wolna, więc mogli być bliżej siebie.
-Kornelia, naprawdę cię lubię - zaczął niespodziewanie Riker - i wiesz, chciałbym...
-Riker! Wszędzie cię szukałem, chłopie! - niespodziewanie pojawił się Rocky.
-Stary, nie teraz, jestem zajęty - powiedział blondyn, wyraźnie rozdrażniony.
-Ale prooszę, mam sprawę, no prooooszę, nie daj się już prooooooosić - nalegał brunet.
-Ale tańczę z Kornelią i...
-Nie ma sprawy, poczekam - uśmiechnęła się rudowłosa.
Rocky zaprowadził Rikera do kuchni.
-Riker, pomożesz? Sprawa sercowa. Natychmiastowa. Po prostu musisz pomóc - powiedział brunet.
-Doobra, powoli. Od początku. O co chodzi, braciszku?
-Iza.
-Co Iza? - zdziwił się blondyn.
-Jest taka słoodka, śliczna i kochana - rozmarzył się Rocky.
-Aaa... czaję. A na czym polega problem? Zagadaj, to chyba nic trudnego.
-Tylko że dzisiaj widziałem ją z Rossem... I ona dała mu buziaka, ja też chcę buziaka - zasmucił się chłopak.
-A no tak... Ross. Bo wiesz, nie wiem jak im tam poszło, ale z tego co mówisz wynika, że się pogodzili i są ze sobą. Przykro mi, braciszku - Riker poklepał brata po plecach - a teraz się zwijam, Kornelia czeka.


*************

Po imprezie Riker i Ross odwieźli dziewczyny do domu. Iza i Kornelia pożegnały się z chłopcami i weszły do domu. Czekały na nich tam Magda i babcia.
-Jak mogłyście mnie nie zabrać na taką imprezę? - zapytała oburzona piętnastolatka.
-I mnie - zaśmiała się babcia - Jak się bawiłyście?
-Wspaniale!
-Zaje... to znaczy, było super!

______________________________
No i mamy kolejny rozdział! Kurczę, tak bardzo chciałam dzisiaj przerwać w takim momencie, że mielibyście ochotę urwać mi łeb, ale mi się nie udało :(
Dziękuję za wszystkie komentarze, uuuuwielbiam was <3
I na te 'Liebster Award' czy jak to tam, odpowiem ofkors, tylko na razie nie teraz, może jutro, może pojutrze, nannananan :D
Wiem, że jest pierdyliard blogów z takim tekstem, więc ja będę pierdyliard pierwszym:

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

I tym pozytywnym akcentem żegnam się z wami :)

8 komentarzy:

  1. Haha, Twoja notka wywołała u mnie śmiech :D
    Rozdział bardzo mi się podoba :)
    Cieszę się, że Ross i Iza się pogodzili, chociaż szantaż emocjonalny, jakim blondyn przekonał do powrotu dziewczynę jak dla mnie podchodzi pod desperację.
    Ale w końcu za nią tęsknił.
    Choć przegiął.
    Dobra, koniec moim sprzecznych opinii.
    Biedny Rocky, nie dla niego Izka.

    Czekam na nn i post o Liebsten ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha pierdyliard haha a co do rozdziału to jest boski,nie samowityi nwm jaki jeszcze może byc cud miód i orzeszki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezły rozdział. Wiele się dzieje ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział hehe ciekawe co Rocky wymyśli, bo na pewno tego tak nie zostawi ;) pierdyliard.... hehe...
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
  5. zajefajny rozdział :D Się po robiło xD Ciekawi mnie co ten Rocky teraz zrobi :3 XD Dodaj szybko kolejny rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział mega! Uwielbiam Twojego bloga. Szybko się wczułam. Dawaj szybko nexta! I jakbyś miala czas i ochotę to wpadnij do mnie na bloga: r5-love-stories.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :) Twój blog został nominowany do Liebster Award więcej informacji pod tym linkiem :) http://fotografia-czyli-to-co-kocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Liebster Award, więcej informacji znajdziesz tutaj: http://r5songs.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy ;)