Natalia
Nie mogłam uwierzyć. Moje życie było iluzją. Jedną, wielką, paskudną iluzją. Przyznaję, pamiętam to wszystko jak przez mgłę, jednak wydawało mi się, że było to spowodowane traumą, nie narkotykami. Przez cały ten czas pamiętałam ojca jako bezlitosną, agresywną osobę, podczas gdy był on zastraszany przez dilerów. To wszystko ich wina. To oni zniszczyli mi życie, nie tata. Czułam się paskudnie. Powinnam była mu wierzyć.
Uważnie przebiegałam wzrokiem po każdej imformacji na tablicy. Zegar w tle denerwująco wybijał sekundy, jednak starałam się to ignorować.
Nagle Ross odwrócił się w moją stronę, a mój wzrok powędrował na jego zmartwione oczy.
-Znalazłeś coś? - uniosłam brwi.
-Egzekucja Zbigniewa R., podejrzanego o przemoc domową i morderstwo ze szczególnym okrucieństwem - blondyn czytał powoli wyrok, jakby bojąc się, że coś przeoczy - odbędzie się 1 lipca o godzinie 16:30... Natalia, to za pół godziny.
Sparaliżował mnie strach. Jeśli mój ojciec nie jest tym, za kogo go uważałam, to zasługuje, by żyć, bardziej niż ktokolwiek inny. Ale co ja mogę zrobić? Jestem tylko głupią czternastolatką z zabandażowanymi rękami i katarem. Znów zbierało mi się na płacz. Jeśli stracę jego, nigdy nie odnajdę matki, a co za tym idzie, nigdy nie będę mieć normalnego życia.
-Proszę, powiedz, że jeszcze jest szansa - wyszeptałam, wycierając łzy w bandaż.
-Nie chcę cię zawieść, wiesz? Ale oni są wszędzie, słyszałaś twojego tatę - Ross dokuśtykał do krzesełka i usiadł.
-Dziękuję - całkowicie się rozkleiłam. Zrobił dla mnie tak wiele.
-Nie ma za co - uśmiechnął się beztrosko, ale ja wiedziałam, że myśli tylko o swojej bezradności w sprawie egzekucji mojego taty.
-Czy to boli? - wskazałam na jego rany.
Ross
-Już nie. Na początku odrobinę, potem już wcale - skłamałem. Nie chcę, by teraz o tym myślała.
-W takim razie moje ręce też nie bolą - spojrzała w moją stronę z niedowierzaniem.
Jedyna myśl, jaka kłębiła się w mojej głowie, to fakt, że za pół godziny jej ojciec zostanie zastrzelony bez powodu, a my nie możemy nic z tym zrobić. Udało mi się tak wiele, uratowałem swoją rodzinę i Natalię, dałem radę... Więc dlaczego nie mogę teraz nic zrobić?
-Mam pomysł - do pomieszczenia wpadł Rocky.
-Wena napadła cię w ubikacji? - prychnęła Natalia.
-To lepsze niż siedzenie na korytarzu i ciągłe czytanie ogłoszeń - zaśmiał się brunet.
-Do rzeczy - nakazałem surowo.
-Skontaktujemy się z Derekiem
_
piosenka z tytułu: Personal
taak, tak. krótki rozdział. ale lepiej krótkie i częste, niż długie i dodawane raz na jakiś czas!
oraz chciałabym baardzo podziękować E(L)MO, która nie dość, że odwaliła kawał dobrej roboty przy szablonie, na którym właśnie zawiesiliście oczka, to jeszcze pomogła mi uporać się z błędem, przez który nie dało się szablonu wgrać. baardzo Ci dziękuję, jest piękny!
TEN ROZDZIAŁ TO I TAK GOAL
OdpowiedzUsuńSuper rozdział słonko :*
OdpowiedzUsuńWątpię, by w którymkolwiek stanie wyrok śmierci odbywał się poprzez rozstrzelanie.
OdpowiedzUsuńSmutek i ból są zrozumiałe, podziwiam Natalię za to trzymanie się w ryzach.
Obstawiam, że przez te pół godziny zdążą powstrzymać egzekucję.
Czekam na nn ^^
Pozdrawiam! :)
Tak dlugo czekalam na tak krotki?! Trzcina.....
OdpowiedzUsuńAle i tak super!
Czekam
-Wika aka ponczek
BOZE NO CZCINA ZAMORDUJE CIE JESLI NIE WSTAWISZ KOLENEGO ROZDZIALU ;-;-;-;-;-;-;-; TAK DLUGO CZEKAAAAAAMMMMMM(YYY) JUZ WIECEJ NIE MOGE CZEKAC BOOOSSSZZZZZ TESKNIEEEEE AAAAHHHHH
OdpowiedzUsuńHeeej!
OdpowiedzUsuńDopiero tu wpadłam.
Nadrobiłam rozdziały i jestem.
Czekam na next.
Zapraszam też na mojego bloga;
http://anormalgirlrydel.blogspot.com/