niedziela, 19 stycznia 2014

4. I think about You

Następnego dnia dziewczynę obudził dźwięk dzwonka telefonu. Dziewczyna powoli sięgnęła po telefon i niechętnie odebrała.
-Halo? - powiedziała ospałym tonem.
-Cześć Kotku, tutaj Ross, chciałem tylko powiadomić cię, że jest już dziesiąta, a sądząc po twoim głosie... chyba zaspałaś.
-O MÓJ BOŻE! Zaspałam! - krzyknęła dziewczyna.
-Tak właśnie myślałem.
-Przepraszam, Skarbie, muszę kończyć, spóźnię się do szkoły! - powiedziała spanikowana Iza.
-Właściwie, to spóźniłaś się już. O porządne dwie godziny. Dobrze, nie zabieram ci czasu, pa Kochanie.
Dziewczyna szybko zabrała ubrania i pobiegła do łazienki. Jeszcze nigdy nie spóźniła się do szkoły! Ubrała się, uczesała włosy w koka, zrobiła lekki makijaż, i poszła do kuchni. Tam czekała na nią babcia.
-O, witaj Izusiu, coś wcześnie dzisiaj wstałaś, jak na ciebie - powiedziała wesoło babcia.
-Babciu, dzisiaj jest wtorek, zaspałam do szkoły! - powiedziała wystraszona Iza.
-Ależ spokojnie! Przecież wiem, że jest dzień szkolny. Tylko pomyślałam, że możesz zrobić sobie dzień wolnego. To ci dobrze zrobi, zwłaszcza po imprezie.
-A co z frekwencją? - powiedziała zawiedziona siedemnastolatka.
-Izuniu, frekwencja to nie wszystko. Jesteś dobrą uczennicą, pilną, zdolną - mówiła babcia - więc jeden dzień wolnego ci nie zaszkodzi.
-Wiesz? Masz rację - szatynce wyraźnie poprawił się humor.
-No widzisz, babcia ma zawsze rację - zaśmiała się emerytka - a teraz opowiadaj, co się działo na imprezie.
Iza opowiedziała babci wszystko, z wyjątkiem tego, co Ross zrobił, żeby ta mu wybaczyła.
-Izusia, wiesz co? Bardzo dobrze zrobiłaś, że mu wybaczyłaś. Widocznie naprawdę tego żałował. Zawsze należy się ta druga szansa, prawda?
-Tak, babciu. Kocham go ponad życie! - cieszyła się nastolatka.
-To wspaniale, że mówisz tak otwarcie o swoich uczuciach do tego chłopca. A teraz, mam prośbę.
-Jaką?
-Poszłabyś do sklepu? Nie mamy cukru, mleka... no i będziesz mogła coś sobie jeszcze kupić - powiedziała z uśmiechem babcia, wręczając wnuczce pieniądze.
-Oczywiście - uśmiechnęła się Iza.
Po czym włożyła bluzę i wyszła.

***********************
Dom Lynchów, ta sama pora

Ross leżał na kanapie, podczas gdy Riker szykował się do wyjścia.
-Braciszku, gdzie wybywasz? - spytał ciekawski Ross.
-Spotykam się z Kornelią - powiedział wesoło blondyn - idziemy na plażę.
-Uuu, nie powiem, oryginalnie - zaśmiał się osiemnastolatek.
-Spadaj. A ty co, będziesz siedział cały dzień w domu? - zdziwił się Riker - Nie spotkasz się z Izą?
-Spotkam. To znaczy, ona o tym jeszcze nie wie - rzucił z uśmiechem blondyn.

***********************
Dom Izy, 13:00

Ledwo siedemnastolatka otworzyła drzwi wejściowe, Ross rzucił jej się na szyję.
-Witaj Koochanie - uśmiechnął się.
-Co ty tu robisz? - Iza zdziwiła się.
-No przyszedłem. Cieszysz się? - blondynowi uśmiech nie schodził z twarzy.
-Jasne! - cmoknęła Rossa w policzek - A gdzie babcia?
-Powiedziała, że jedzie do muzeum...
-Czyli po prostu wręczyłeś jej bilet i zapłaciłeś za taksówkę? - zapytała ironicznie Iza.
-Nie, przysięgam! Tym razem ja nie maczałem w tym palców.
-No dobrze, niech ci będzie - uśmiechnęła się dziewczyna - A Magda?
-Pojechała z Rydel i Ratliffem do galerii - cieszył się blondyn.
-Co ty taki radosny? - nie mogła zrozumieć Iza.
-Dzisiaj jedziemy do wesołego miasteczka! - obwieścił wesoły osiemnastolatek.
-Skąd taka decyzja? - szatynka była mile zaskoczona.
-Nie powiem. Po prostu jedziemy i już - uśmiechnął się tajemniczo chłopak.
-No dobrze, dobrze.
Para rozpakowała zakupy i siadła na kanapie.
-Wiesz, kocham cię - powiedział Ross.
-Ja ciebie bardziej - przekonywała Iza.
-Udowodnisz? - uśmiechnął się blondyn, unosząc jedną brew.
-Oczywiście.
Ross przysunął się bliżej dziewczyny. Popatrzyli sobie w oczy. Ich usta zaczęły zbliżać się do siebie. Ross czuł już przyspieszony oddech Izy na twarzy. I nagle...
-WRÓCILIŚMY! - do domu weszli Kornelia i Riker.
-Agrrrr! Czemu teraz?! Czemu nie pięć minut później?! - zdenerwował się Ross.
-Spokojnie, braciszku. Nie denerwuj się tak, bo ci żyłka pęknie - zaśmiał się blondyn.
-Dobra Rikuś, chodź do kuchni, nie przeszkadzajmy im - uśmiechnęła się Kornelia.
-Mm... no dobrze - chłopak wziął za rękę rudowłosą i wyszli z pokoju.
-Hm... To... na czym skończyliśmy? - powiedział niskim głosem chłopak.
-Myślę, że na tym.
Ross, wiedząc że za chwilę może ktoś im przeszkodzić, nie czekał. Położył rękę na policzku dziewczyny, przybliżył jej twarz do swojej i pocałował. Iza była najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Czuła motylki w brzuchu. Wiedziała, że całuje chłopaka, który kocha ją całym sercem. Czuła się wtedy tak bezpiecznie... A Ross? Ross był szczęśliwy jak nigdy, że udało mu się odzyskać największy skarb na Ziemi.
Trwali w pocałunku już kilka minut, gdy nagle...
-BUU! - zza kanapy wyskoczyli Magda, Rydel i Ratliff.
Para nagle odskoczyła od siebie.
-Zbaranieliście do reszty?! - krzyknął Ross.
-Też cię koocham - przytuliła brata Rydel.
-Haha, dobry żart, ale jeśli nie chcecie, żebym dostała zawału, to lepiej tak nie róbcie - zaśmiała się Iza.
-Uuuuu... Iza się CAŁOWAŁA! - Magda wyśmiewała siostrę.
-Zgadza się. A Ty zwyczajnie zazdrościsz, bo się jeszcze nie całowałaś! - wystawiła język szatynka.
-Wcale nie!
-Wcale tak!
Nagle Ross podszedł do Izy i objął ją od tyłu w pasie.
-Za chwilkę wychodzimy - szepnął jej do ucha.
-Awwww... Jacy wy jesteście słodcy - uśmiechnęła się Rydel.
-Zazdrościsz im? - zapytał z uśmiechem Ratliff.
-Wcale tego nie powiedziałam - wykręcała się blondynka.
-Tsaa, wiem że mnie lubisz - zaśmiał się Ell.
-Chyba śnisz - droczyła się dwudziestolatka.
-To wyjdź dzisiaj ze mną do kina - prowokował Ratliff.
-Zmuś mnie - uśmiechnęła się Rydel.
Brunet szybko wziął dziewczynę na ręce, a potem wybiegł przez drzwi, i postawił dziewczynę obok samochodu.
-Tyle wystarczy? - zaśmiał się Ell.
-Głupi jesteś - powiedziała Rydel, wsiadając do samochodu.
I pojechali.
-Noo, my też się będziemy zbierać - powiedział Ross, nadal nie puszczając dziewczyny i co chwilę cmokając ją w policzek.
Ross założył bluzę, objął Izę i razem wyszli. Złapali taksówkę i pojechali.
Gdy dotarli na miejsce, było już dosyć ciemno.
-Szybko! Mam nadzieję, że się nie spóźniłem - powiedział wystraszony Ross.
-O co chodzi? - nie rozumiała Iza.
-Zobaczysz - uśmiechnął się blondyn.
Weszli na teren wesołego miasteczka. Tam trwała zabawa. Pełno karuzeli, scena, zjeżdżalnie, budki z watą cukrową i popcornem. Jednym słowem: istny szał. Iza zastanawiała się, dlaczego tak jest. Pod sceną tłumy, większość ludzi trzymała plakaty...
Ross założył kaptur i ciemne okulary i przecisnął się z Izą do pierwszego rzędu.
-Stój tutaj, nie odchodź. Za chwilkę wrócę - cmoknął szatynkę w usta.
Siedemnastolatka była zdezorientowana. Wokół niej ludzie krzyczeli, a ona nie miała pojęcia, co robić.
Nagle światła na scenie się zapaliły. Ludzie zaczęli krzyczeć i piszczeć jeszcze głośniej. Na scenę wyszedł Ross.
-Dobry Wieczór wszystkim! - powiedział, a publiczność krzyczała jeszcze bardziej - Przyjechałem, żeby zaśpiewać piosenkę dla pewnej osoby. Iza, chodź na scenę.
Szatynkę zamurowało. Blondyn patrzył na nią, oczekując reakcji. Oczy całej publiczności były w nią wbite.
Iza wahała się, ale po chwili zdecydowała. Weszła na scenę. Rozległy się brawa, kilka dziewczyn zemdlało.
Blondyn zaczął śpiewać. (klik)

'Myślę o Tobie
W każdy ranek kiedy otwieram oczy.
Myślę o Tobie
Każdej nocy gdy gaszę światło.
Myślę o Tobie
W każdej chwili, każdego dnia mojego życia.
Jesteś cały czas w moich myślach, to prawda.
Myślę o Tobie'

Po chwili, ni stąd ni zowąd na niebie pojawiły się petardy. Każda z nich tworzyła inną literę. Fajerwerki ułożyły się w napis 'Kocham Cię'. 
Dziewczyna nie mogła uwierzyć, w to co widzi. Zatkało ją. Nie wiedziała, co robić. Gdy Ross skończył piosenkę, rzuciła mu się na szyję, a potem pocałowała go. Z jej oczu poleciały łzy. Po raz pierwszy płakała przez Rossa ze szczęścia, nie ze smutku. Blondyn zauważył to.
-Nie płacz, Kochanie. Kocham cię i to się nigdy nie zmieni - powiedział, ocierając łzy z policzków szatynki.
-Ja cię też kocham. I to wszystko jest piękne, to co dla mnie zrobiłeś - dziewczyna pocałowała go po raz kolejny. Publiczność była zachwycona. W tłumie znaleźli się także paparazzi, ale Ross się tym nie przejmował. Chciał się cieszyć chwilą.
Niestety, w tłumie stał także zawiedziony Rocky z bukietem kwiatów w dłoni.


_________________________________________
I mamy kolejny rozdział!
Czekaliście na niego długo, ale chyba się opłaciło, hm? 
Co sądzicie o tym, co zrobił Ross dla Izy?
I... Czy szkoda Wam Rocky'iego?
Plus.......... wybaczcie, muszę XD

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ


piosenka z postu: I Think About You

5 komentarzy:

  1. Fajny i ciekawy rozdział.
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww *.*
    To, co zrobił Ross, było sweet!
    Naprawdę kocha Izę, skoro na oczach tłumu i paparazzi wyznał jej miłość :)
    Ell i Rydel, hahaha :D
    Ale szkoda mi Rocky'ego, to taki sympatyczny facet.
    Znajdzie się ktoś dla niego?

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. wow super rozdział jak zawsze z niecierpliwoącią czekam nn ,3

    OdpowiedzUsuń
  4. aww to co zrobił Ross było słodkie ;))
    no oczywiście że mi szkoda Rocky'iego
    czekam na kolejny ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko.... Czytajac ostatnie zdanie,nwm dlaczego sie poryczalam... Biedny Rocky ); taki odrzucony... Jego milosc caluje sie na jego oczach z innym...

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy ;)