piątek, 29 sierpnia 2014

21. Lately I've been, I've been losing sleep, dreaming about the things that we could be

***Izabela***
-Ross? - podbiegłam do niego. Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą zobaczyłam. - Co to było?
Blondyn nie odpowiedział. Po prostu osunął się w dół po drzewie i schował twarz w dłoniach.
-Czy ty właśnie pocałowałeś tamtą dziewczynę? - wciął się Piotrek. Pokazałam mu, żeby siedział cicho.
-Ross... Dlaczego to zrobiłeś? - powiedziałam z zadziwiającym spokojem.
-Myślę, że powinniśmy zrobić sobie przerwę - odpowiedział i odszedł.

***Ross***
Przygnębiony i smutny wróciłem do hotelu.
-Co się stało? Dlaczego płaczesz? - wystraszyła się Rydel. Ja płaczę? Dotknąłem mojego policzka. Faktycznie. Nawet nie zauważyłem.
-Nic, łzawią mi oczy - pociągnąłem nosem, po czym skierowałem się w stronę mojego pokoju.
-No a Natalia? Gdzie jest? - siostra zastawiła mi drogę.
-Ona... Odeszła - powiedziałem i poczułem gorące łzy cisnące mi się do oczu. Spuściłem głowę i schowałem twarz w dłoniach.
-Co ty powiedziałeś?! Przecież jej tata wyjechał w delegację na calutki tydzień! Ona miała przez ten czas być u nas! - Rydel wyglądała na przerażoną. - Jej tata podesłał mi klucze do ich domu, ona nie ma własnych... Próbowałam wam powiedzieć wczoraj, ale dobrze się bawiliście.
-To gdzie ona może teraz być?! Nie mam zielonego pojęcia gdzie mieszka! - szarpałem się za włosy. Jak jej się coś stanie? Przecież już się ściemnia!
Chwyciłem za telefon i wybrałem jej numer. Nie odebrała. Jeśli coś jej się stało?!
-Musimy coś wymyślić. Przyjechała autobusem, jeśli zostawiła tu bilet, moglibyśmy dowiedzieć się, gdzie mniej więcej powinniśmy szukać - Rydel trzymała się za skronie.
-Dobry pomysł. Zaraz wrócę - pobiegłem do mojego pokoju. Przeszukałem łazienkę, łóżko, sprawdzałem każdy milimetr podłogi. Wszystko na nic. Rzuciłem się zrezygnowany na łóżko. Nigdy jej nie odnajdę.
Nagle zauważyłem coś żółtego za łóżkiem. Sięgnąłem po to, a moim oczom ukazała się torba Natalii. Musiała tam wpaść, kiedy zderzyliśmy się ze sobą.
Szybko przeszukałem wszystkie kieszonki. W najmniejszej znalazłem maly kawałek papieru. Tak! To bilet.
Zabrałem go ze sobą i ruszyłem w stronę drzwi.
-Nie potrzebujesz pomocy? - odezwał sie Riker. Pewnie Rydel mu o wszystkim powiedziała.
-Nie. Ja to spieprzyłem i ja to naprawię - powiedziałem stanowczo i wyszedłem.
Na dworze było już dosyć ciemno. Szybko pobiegłem na najbliższy przystanek. Akurat nadjeżdżał autobus.
-Poproszę do tego miejsca - powiedziałem do kierowcy i pokazałem mu bilet. Popatrzył na mnie dziwnie, ale wykonał prośbę. Zapłaciłem i zająłem puste miejsce.
-Mamo, czy to nie Ross Lynch? O mój boże... - usłyszałem szept tuż za mną. Postanowiłem grać, tak jak zwykle robię to w Austin & Ally, i robię to chyba całkiem dobrze, bo nie przepadamy za sobą z Laurą.
Odwróciłem się i rzuciłem fance najbardziej wymuszony uśmiech na świecie. Dziewczyna otworzyła szeroko usta i złapała się za głowę.
Zdążyłem tylko podpisać jej plakat, ponieważ zbliżał się mój przystanek.
Szybko wyszedłem z autobusu i załamałem się. Gdzie ja mam teraz iść? Postanowiłem użyć najdziwniejszego środka.
Wszedłem do byle jakiego sklepu. Bardzo się wstydziłem, ale musiałem to zrobić.
-Dzień do... To znaczy dobry wieczór. Nie widziała może pani pewnej dziewczyny? - opisałem jej dokładnie, jak wygląda Natalia.
-Tak się składa, że była tutaj dzisiaj. Przyszła kupić chusteczki, a gdy spytałam, co się stało, wydukała jedynie jakieś nieskładne zdanie. Zrozumiałam z tego tylko kilka słów. Otóż brzmiały one: mama, cmentarz, chłopak. Więcej naprawdę nie pamiętam - sprzedawczyni wydawała się zaniepokojona.
Podziękowałem i wyszedłem ze sklepu. Wiedziałem już, gdzie mam się udać.

***Izabela***
Wróciłam do szpitala, kiedy zaczynało się ściemniać. Nikt mnie nie zauważył. Piotrek siedział ze mną w sali i rozmawialiśmy.
-Nie rozumiem. Czyli zabolało cię to czy nie? - chłopak złapał mnie za ramiona.
-Sama nie wiem. Muszę to przemyśleć, proszę, daj mi trochę czasu - przytuliłam go. Czy kocham Rossa? Chyba... Nie mam pojęcia, naprawdę.
-Dobrze, spokojnie - wyszeptał mi we włosy. - Poczekam tyle, ile zechcesz - powiedział, a mi zrobiło się ciepło na sercu.

_____________________________________

przepraszam za taki krótki rozdział, poprawię się :D

6 komentarzy:

  1. Rozdzial super!!! Czekam z niecieprliwoscia (jak na kazdy rozdzial) na nexta!!!
    ~Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Długość nie powala. A gdzie akapity?
    O rany. Iza zła, Nati uciekła, Ross załamany. Krótki rozdział, ale pełen emocji.
    Brawo dla młodego Lynch'a, że raczył odszukać polską przyjaciółkę, inaczej nakopałabym mu.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akapity gdzieś wywiało, mam wpisany kod ale akapitów w niektórych rozdziałach brak, za co przepraszam ;)

      Usuń
  3. Super rozdział ;-) będę niecierpliwie czekała na następny. Pozdrawiam cię gorąco ;* //Kaśla

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże,cudowne ♥ Przeczytalam całego bloga i czekam na nexta ♥

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy ;)