*** Ross ***
-Jaka Kornelia? Majaczysz! Nie znam żadnej Kornelii! - krzyczała kelnerka, zasłaniając się tacką.
-TY PODŁA SZMATO! - wydarłem się i przycisnąłem ją z całej siły do ściany. Rękę miałem na jej gardle, więc zaczęła się dusić.
-Ależ Ross, zabawa w chowanego na tym nie polega... - mówiła spokojnie Natalia, uśmiechając się nieprzytomnie. Biedna... Nie wiedziała, że jakaś zdzira nafaszerowała ją narkotykami, czy cokolwiek to było.
-Pozwól... wyjaśnić! - wydyszała Kornelia i zaczęła się szarpać.
-Co masz, kurwa, wyjaśniać?! Że podawałaś mojej dziewczynie dragi?! Jesteś zwykłą, podłą, paskudną...
-TO PRZEZ ROCKY'EGO! - wykrzyczała, płacząc z bólu. Zszokowany, zabrałem rękę z jej gardła. Kornelia złapała się za szyję i zaczęła głośno szlochać.
-Nie rycz, suko - rozkazałem surowo - tylko mów, jak było.
Dziewczyna otarła łzy i spuściła głowę.
-Rocky potrącił Izabelę - zaczęła ochrypłym głosem. - Twój braciszek uciekł z miejsca wypadku jak jebany tchórz. Ona leżała w ciężkim stanie w szpitalu przez dwa pierdolone miesiące! Teraz ma zmasakrowaną twarz i ogromną bliznę po dziurze w nodze, myślisz, że to nie boli?! Moja najlepsza przyjaciółka mogła umrzeć przez idiotyzm twojego durnego brata!
Jej słowa docierały do mnie z pięciokrotnym opóźnieniem. Rocky? Nie mogłem uwierzyć. Owszem, może stał się ostatnio oschły, poważny, naburmuszony, nie chciał z nikim gadać... Ale czy byłby w stanie uciec z miejsca wypadku, nie mając wyrzutów sumienia? Chwileczkę... W tamtym momencie coś przyszło mi do głowy.
-Kiedy to się stało? - spytałem surowo.
-30 marca.
Serce mi stanęło. To przecież parę dni po tym, jak wróciliśmy do Miami! Czy to dlatego Rocky stał się taki skryty? Przez wyrzuty sumienia? Czyli nie chodziło tylko o Emilię? To jakaś paranoja, to się nie może dziać...
-Nie było nawet żadnej pieprzonej rozprawy sądowej, bo Iza ma złote serce i powiedziała, że nie wini nikogo, kto jest bliskim osoby, którą kocha - wycedziła przez zęby, a mi serce stanęło po raz kolejny. Izabela nadal mnie kocha?
-Mówiła, że jest w porządku, sama zgodziła się na zerwanie.
-Co innego miała zrobić? Widziała, że włóczysz się z tą szmatą - wskazała na Natalię, która właśnie wyjadała cukier z cukierniczki. Ciśnienie mi się podniosło.
-NIGDY NIE NAZYWAJ NATALII SZMATĄ! - wykrzyczałem i uderzyłem Kornelię w twarz. Nie będę szanował suki, która mści się na mojej dziewczynie!
-Pożałujesz tego - szepnęła rudowłosa, trzymając się za łzawiące, napuchnięte oko. Nie miałem siły dłużej z nią rozmawiać. Wziąłem Natalię za rękę i trzasnąłem drzwiami, które po krótkiej chwili wypadły z zawiasów.
Na zewnątrz czekał na nas Ellington z otwartą buzią.
-To było... Ja naprawdę... A mówiłem... - nie mógł sklecić zdania, był zbyt zdenerwowany.
Od razu pojechaliśmy do szpitala, by dowiedzieć się, czy Natalii nic nie jest. Po szczegółowych badaniach okazało się, że substancja odurzająca była szkodliwa tylko w małym stopniu. Mogliśmy wrócić do domu, za dwa dni dragi opuszczą jej organizm i wtedy będzie sobą.
Wróciliśmy około czwartej po południu. O dziwo - nikogo nie było w domu. Rydel zostawiła karteczkę, że udała się z Rikerem na zakupy i kręgielnię.
Wyciągnąłem się przed telewizorem, a Natalia razem ze mną, natomiast Ellington poszedł do kuchni by zrobić kolację. W telewizji leciała akurat jakaś durna komedia, ale nie miałem siły przełączać.
-Wiesz, Ross... - zaczęła blondynka. - Nie pamiętam dlaczego, ale w głowie ciągle mam jakiś adres... Może mi się przyśniło? - mówiła, wciąż z uśmiechem.
-Powiedz, może kojarzę...
-Mood Street 28, mieszkanie numer 9 - zaśmiała się. - Ale to dziiiwne...
-Znam tę okolicę. Nie jest zbytnio ciekawa... Wiesz, melina, dokoła ludzie, którzy chcą ci przyłożyć, no i przestępstwa. Wydaje mi się, że mogłaś usłyszeć o niej w wiadomościach, albo przeczytać w gazecie.
-Ach, możliwe - szepnęła i ułożyła mi się na ramieniu. Zrobiłem się senny, zamknąłem oczy i odpłynąłem.
Obudził mnie głos Ratliffa.
-Ross, obudź się - potrząsnął mną. - Rydel i reszta jeszcze nie wrócili, jest dziewiąta..
Zerwałem się jak oparzony, budząc przy tym Natalię.
-Eeej, spałam - odezwała się, ziewając. Nadal uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Złapałem za telefon i wybierałem po kolei numery każdego z rodzeństwa. Nikt nie odebrał.
Po paru minutach wszyscy byliśmy w samochodzie, udając się w kierunku kręgielni. Sklepy były już zamknięte, więc była to jedyna opcja. Niestety, nikogo z nich tam nie zastaliśmy. Ellington przepytał chyba każdą osobę - nikt nie widział Rikera i Rydel. O Rocky'ego się nie martwiłem - jego rutyną jest wracanie o północy.
Zawiedzeni, wróciliśmy do domu. Od razu wszedłem do łazienki i wziąłem zimny prysznic. Woda przyjemnie zmyła ze mnie stres. Przecież i tak wrócą. Niepotrzebnie się martwię. Podobno 99% ludzkich obaw nigdy się nie sprawdza. Zapewne siedzą sobie teraz w jakimś klubie, piją drinki i tańczą jak nienormalni.
Wyszedłem z łazienki i rozłożyłem się na sofie. Włączyłem telewizor. Ugh, same idiotyczne programy. Salon sukien ślubnych? Naprawdę ktoś to ogląda? W ostateczności przełączyłem na wiadomości i oglądałem reportaż na temat niesprawiedliwych wynagrodzeń pielęgniarek.
Po chwili do pokoju wszedł Ellington.
-No ja naprawdę nie wiem, czy oni robią sobie jakieś żarty? - powiedział, marszcząc brwi.
-Też mi się tak wydaje. Trochę dziwne, dawać aż tak wysokie wynagrodzenia, podczas gdy niektóre praktycznie nic nie robią...
-Nie mówię o tym - wywrócił oczami. - Czy naprawdę Rydel nie napisała tutaj, o której wrócą? - zmarszczył brwi i zaczął ponownie czytać napis na kartce.
W tym momencie spiker zaczął mówić o przestępcy, który niedawno uciekł z więzienia. Może wreszcie dowiem się, kim on jest.
-..śledztwo nadal trwa. Jak na razie policja przeszukała wszystkie miejsca publiczne, jutro rozpocznie się ponowne poszukiwanie poszlak i kto wie, może już niedługo będą mogli państwo spać spokojnie. Ciekawe jest, że Zbigniew R. to Polak, jednak był niebezpieczny dla środowiska w takim stopniu, że polski rząd był zmuszony przysłać go tutaj. Strażnicy Stanowego Zakładu Karnego Silver Key na początku zapewniali, że Polak nie ma żadnych szans ucieczki, jednak była to pusta obietnica. Pozostaje nam jedynie zgadywać, czy pracownicy więzienia popełnili błąd, czy też może zbieg okazał się zbyt podstępny na najporządniejszy zakład karny w Stanach...
W tym momencie serce podeszło mi do gardła. Polak... Natalia ma na nazwisko Raj... Czyżby to... ale nie, to niemożliwe...
-Ross - zaczął z przerażeniem Ellington - Tej kartki nie pisała Rydel.
Ciśnienie skoczyło mi gwałtownie. Mood Street 28, mieszkanie numer 9.
Ciśnienie skoczyło mi gwałtownie. Mood Street 28, mieszkanie numer 9.
________________________________________
KAŻDY KOMENTARZ ZMNIEJSZA CZAS OCZEKIWANIA NA KOLEJNY ROZDZIAŁ!
piosenka z tytułu: Whiplash
Taka akcja w knajpie? Przecież ludzie to widzą...
OdpowiedzUsuńNaćpana Natalia jest jakaś taka dziwna. Bardzo.
A do Kornelii nie mam słów. Choć jeśli prawdą jest, że Rocky dopuścił się zarzucanego mu czynu i dodatkowo uciekł z miejsca wypadku, to wyczuwam wielkie, wielkie kłopoty. I już się nie dziwię, skąd zmiana w jego zachowaniu. Ale gdzieś jest myśl, że to kłamstwo.
O ja cię kręcę. Dziewczyno, skąd Ty bierzesz pomysły na takie dramaty?! To jest świetny rozdział! Może brutalność Rossa nie bardzo mi się podoba, może odrobinę szkoda mi Kornelii, ale końcówka... Uwielbiam, gdy ktoś zostaje porwany w serialach kryminalnych, więc tym bardziej podoba mi się motyw kidnappingu w Twoim opowiadaniu :)
Czyli Zbyszek porwał Rydel i Riker'a. Interesujące.
Czekam na nn ^^
Ściskam mocno! :*
ta 'knajpa' to obskurny pub, a co za tym idzie - ludzie tam nie przychodzą, chyba że pojedyncze wyjątki ;)
Usuńa poza tym dziękuję! :D
Powiedz mi jak można przerwać w takim momencie?! Żądam nexta!
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty. I to jak Ross bił Kornelię *.* Dlaczego mi się takie coś podoba? Co jest ze mną nie tak?
Nie no ale serio, ten rozdział wyszedł ci super *.*
Nie mogę doczekać się następnego :**
haha dziękuję :*
UsuńDawaj szybko następny, bo chce wiedziec co z Delly i Rikiem :'( Super piszesz :)
OdpowiedzUsuńjuż jest! dziękuję :D
UsuńAle akcja!! O kurdynka!!
OdpowiedzUsuńKocham
Czekam
Daj szybko
~Wika aka ponczek
'kurdynka' XD
UsuńRozdział teraz!
OdpowiedzUsuńjuż jest!
UsuńO boże jak Ross może się teraz czuć!!! Ja na miejscu Natalii padłabym na zawał, a nie chodziła uśmiechnięta od ucha do ucha, oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest pod wpływem dragów ale bez przesady! Czekam niecierpliwie na next, bo się boję o Delly i Rik'a!!!
OdpowiedzUsuńja widzisz, narkotyki robią swoje ^^ już jest :D
OdpowiedzUsuń